Tuchowski zakalec

TUCHOVIA Tuchów – RYLOVIA Rylowa 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Szewczyk 20, 0:2 Pawula 90+1.
Żółte kartki: Kafel, Sikorski, D. Bielak – Handzlik, Skrzyński, Smęda, Stawarz.
Widzów: 280.
Sędziował: Marek Ogórek (Nowy Sącz).

TUCHOVIA: Żydowski – Stańczyk (79 Jamka), Różycki, Sobyra, Sz.Bielak (66 Korzeniowski) – Sikorski (56 Stachoń), Kafel, Bobak, D.Bielak, Rąpała (56 Dziża) – Gryboś.

RYLOVIA: K. Baran – Morawiec (81 Stachowicz), Strona, Stawarz, Ostrowski – Motylski, J. Baran (70 Gofron), Szewczyk, Smęda – M. Handzlik (60 Gargul), Skrzyński (89 Pawula).

Kompletnie nie udał się ten mecz naszemu zespołowi. Rywale natomiast nie grając nic nadzwyczajnego zdobyli trzy punkty. Wystarczy powiedzieć, że w całym spotkaniu rywale oddali dwa celne strzały na bramkę i oba zakończyły się golami. Dla nas natomiast zaporą nie do przejścia okazał się golkiper Rylovii, który bronił pewnie i sprzyjało mu szczęście.

Pierwsza połowa nie dostarczyła widzom żadnych emocji poza bramką Szewczyka. W 20 min uderzył on z rzutu wolnego z około 30 metrów na wprost bramki. Mocno uderzona piłka skozłowała na linii piątego metra i wpadła po rękach Żydowskiego – który stał na środku bramki – do siatki. Po stronie Tuchovii do odnotowania było tylko uderzenie Daniela Bielaka z woleja w środek bramki oraz niecelny strzał z półobrotu debiutującego w barwach Tuchovii Ireneusza Grybosia. Nie sprawdzała się kompletnie taktyka grania na jednego napastnika, gdyż rywale skupieni na obronie i wyprowadzaniu kontr nie zostawiali Grybosiowi wiele miejsca. Na skrzydle próbował szarpać drugi z debiutantów czyli Sikorski, ale także na nic się to zdało.

Obraz gry zmienił się w drugiej połowie, kiedy to zaczęliśmy grać dwoma napastnikami po wejściu Stachonia i Dziży. Rywale zostali zepchnięci momentami do totalnej defensywy i z każdą minutą tracili siły często padając na boisko po starciach z naszymi zawodnikami. W 52 min uderzenia Grybosia z 23 metrów nad poprzeczkę wybija Baran. W 71 minucie marnujemy najlepszą okazję na zdobycie bramki. Uderzenie Bobaka z dystansu „wypluwa” przed siebie bramkarz rywali do piłki dopada D. Bielak, którego uderzenie z 5 metrów po rękach bramkarza kończy się rzutem rożnym. Z owego rożnego dośrodkowuje D. Bielak do piłki dochodzi Sobyra. Piłka leci w samo okienko, ale ponownie kapitalnie broni Baran. Trzy minuty później mocne uderzenie Grybosia z dystansu tuż przy słupku na rzut rożny paruje bramkarz Rylovii. Dośrodkowanie z rzutu rożnego kończy się strzałem po długim rogu trzeciego debiutanta w naszym zespole Bartłomieja Korzeniowskiego i po raz kolejny Baran odbija piłkę do boku. Ciężkie chwilę przeżywali wówczas rywale, ale wyszli z opresji cało. Jeszcze w 90 minucie z wolnego uderza D. Bielak piękną paradą golkiper rywali potwierdza, że to jemu należy się tytuł MVP tego spotkania. W doliczonym czasie gry kompletnie odsłonięty nasz zespół traci bramkę, kiedy to kontrę rywali uderzeniem w krótki róg z 7 metrów kończy Pawula.

Szkoda straconych punktów, bo na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę. Przespaliśmy jednak pierwszą połowę, może gdybyśmy od pierwszej minuty zagrali dwójką napastników, może…